poniedziałek, 4 kwietnia 2011

Biznesmen jest cacy, potrafi liczyć

Znalazłam artykuł na GW "Grażyna Kulczyk i Martyna Wojciechowska razem. Dlaczego?"
Intrygujący tytuł? Jednak nie wystarczająco, szybko spadł z głównej strony. Przecież napisali o czymś, co nie istnieje... dyskryminacji kobiet.
Nawet znalazło się kilka osób chętnych do skomentowania. Z jednego komentarza wynika, że skoro kobiety zachodzą w ciążę i pracodawca ponosi w związku z tym dodatkowe koszty to oczywiste, że będzie traktował gorzej pracownicę tzn nie zatrudni jeszcze raz młodej kobiety. Logiczna "decyzja czysto ekonomiczna"?
Głupia kobieto wywalcz sobie zmianę finansowania. Jak? To Twój problem, którego na dodatek nie widzisz.
Co, gdyby kobiety miały w tej kwestii poparcie biznesu? Biznes daje kasę, to się z nim liczymy. Lepiej jednak dyskryminować wszystkie kobiety i tak rachunek będzie na plus nawet jak dorzuci się trochę do tej, która zaciążyła. Łatwo umyć ręce: to rząd jest be, a biznes cacy. Kto potrafi liczyć wie, że nie opłaca się walczyć o równe prawa dla kobiet, za dużo do stracenia ... ok 20%, które powinni doliczyć do wynagrodzeń wszystkich kobiet.

Wybory pozornie ekonomiczne

Małżeństwo zdecydowało się na dziecko, stają przed problemem wyboru, kto zajmie się dzieckiem:

a) Oddadzą do żłobka, jeżeli będzie wolne miejsce. Pozostaje kwestia, kto będzie brał zwolnienie lekarskie kiedy dziecko zachoruje. Jak myślicie, kto? Mąż znajomej bierze urlop w takiej sytuacji, przecież w pracy nikt nie zrozumie, dlaczego on zostaje z chorym dzieckiem. Czyżby doświadczał dyskryminacji, dlatego, że troszczy się o swoje dziecko i chce lub musi się nim zająć?

b) Zatrudnią nianię - opłacalne tylko w przypadku gdy jedno z rodziców zarabiające mniej jest w stanie zarobić więcej niż to co będzie wydane na nianię? Ile więcej - tyle jest warta niepewność, komu powierzamy swoje dziecko?

c) Jedno z nich zajmie się dzieckiem – ze „zdroworozsądkowego” podejścia wynika: to, które zarabia mniej, skoro kobieta przeważnie zarabia mniej (statystyki – 5 marca to dzień do którego kobiety muszą pracować żeby ich wynagrodzenie zrównało się z wynagrodzeniem mężczyzn) „decyzja” – ona zostaje w domu.

Teraz załóżmy czysto hipotetycznie, że w naszym przypadku obydwoje małżonkowie zarabiają tyle samo. Jaka decyzja? Zapewne w większości przypadków w domu zostanie matka. Dlaczego ona? Presja społeczna? Matka zajmie się lepiej – kto to stwierdził, że matki zajmują się lepiej? Według jakich kryteriów? Może to mężczyźni są tak nieudolni? Skoro zajmowanie się dzieckiem jest takim skomplikowanym i odpowiedzialnym zadaniem, że mężczyźni nie są w stanie mu podołać to, czemu praca w przedszkolu i szkole jest tak nisko płatna?
W jakiej sytuacji możecie podjąć decyzję, że ojciec zostaje z dzieckiem? Rozważaliście taką możliwość czy jest to czysta abstrakcja?

Jeżeli sytuacja zmusza mnie do podjęcia takiej, a nie innej decyzji to czy mogę czuć się wolna? Co jeżeli moje decyzje wpływają na utrwalenie sytuacji, która wpłynęła na moją decyzję i spowoduje, że inne osoby podejmą podobną utrwalając ją jeszcze bardziej?
Czyżby błędne koło? W którym miejscu można je przerwać i w jaki sposób?